Pandemia a nasz stan psychiczny

P

Bardzo proszę nie czytajcie tego, jeśli jest Wam trudno i ciężko w związku z pandemią. Piszę w trzeciej osobie przez szacunek dla koleżanek i kolegów i podkreślenie, że ja nie jestem fizycznie bezpośrednią częścią tej tragedii.

Około trzy tysiące polskich fizjoterapeutów pracuje stale w oddziałach szpitalnych leczących pacjentów zakażonych SARS-Cov-2. To pewne, że to właśnie oni spędzają więcej czasu z chorymi niż przedstawiciele innych zawodów medycznych. Fizjoterapeuci są najczęściej jedynymi osobami, z którymi pacjenci chorzy na COVID-19 mogą porozmawiać. Są więc świadkami codziennego cierpienia i walki o życie tysięcy ludzi w Polsce. 

Przez ostatnie dni rozmawiałem właśnie z fizjoterapeutami z oddziałów covidowych. To były trudne rozmowy, bo sytuacja jest nadzwyczajna, ciężka i chyba nikt nie był na nią gotowy. 

W większości oddziałów covidowych, gdzie pracują fizjoterapeuci statystyki są przerażające: 9/10 chorych podłączonych do respiratorów umiera. Tyle, że za tymi statystykami kryją się nasi pacjenci: pani Kazia, pan Tomasz czy Krzychu, osoby, z którymi wiążemy się emocjonalnie. Fizjoterapeuci są bezpośrednimi świadkami ich śmierci, często są ostatnimi osobami, z którymi chorzy nawiązują kontakt. Pacjenci w chwili ostatecznej czy w momencie podłączenia do respiratora przekazują fizjoterapeutom ostatnie informacje dla bliskich: od tych, że ich pokochają po te gdzie szukać hasła do banku. Jeden kolega powiedział mi wczoraj, że takie sceny znał tylko z filmów o wojnie, a dziś sam aktywnie w nich gra. Nigdy, nawet w najgorszych snach nie wyobrażał sobie, że codziennie będzie zamykał kilka plastikowych worków z ciałami ludzi, którzy jeszcze przed chwilą powierzali mu najskrytsze  tajemnice: powiedz, że tęskniłam, że ich kocham, że będę z nimi zawsze. Koleżanka została upoważniona przez kilku pacjentów do przekazania informacji o ich śmierci wybranych, bliskich im osób: “bo Pani zrobi to jak człowiek”. 

Najgorsze dla koleżanek i kolegów są puste łóżka. “Jeszcze wczoraj leżał tu mój pacjent,  dziś łóżko jest puste albo zajmuje je nowy pacjent”. “Nowy” to nowe problemy, nowe uczucia, nowa wrażliwość i nowy stan zdrowia, czasem ten “nowy” jest całkiem inny. To co jest stałe dla wszystkich pacjentów to strach. Koleżanki i koledzy próbują odegnać ten strach od chorych, odwracają ich uwagę od czarnych myśli i koncentrują ich na rytmie oddechu i innych zmiennych.  Z rozmów wynika, że do większości oddziałów, gdzie chorzy oddychają z pomocą respiratora skierowani są fizjoterapeuci z większym stażem pracy. To nie jest przypadek. Okazuje się, że lepiej radzą sobie ze stresem i “piętnem śmierci”. Łatwiej radzą z tym dance macabre. 

Apeluję: wspierajmy znajomych z oddziałów covidowych. Zatelefonujmy do nich. Najlepiej choćby zaraz i spytajmy o ich emocje, o sytuację na oddziale. Pozwólmy im mówić. Potrzeba wygadania, zrzucenia z siebie w ten sposób tego ciężaru jest bardzo ważna. Kto zrozumie fizjoterapeutę lepiej  niż drugi fizjoterapeuta?

Wczoraj podjąłem wewnętrzną decyzję o stworzeniu i sfinansowaniu pomocy psychologicznej dla koleżanek i kolegów pracujących w oddziałach covid.

Gdyby byli ze stali to nie staliby się fizjoterapeutami.

Musimy o nich zadbać. Są dla nas cenni i ważni, nie pozwólmy im się wypalić i odejść z zawodu. 

Dziś Prezydium KRF przychyliło się do realizacji projektu pomocy psychologicznej. Dziękuję!

Maciej Krawczyk przez Maciej Krawczyk

Maciej Krawczyk

Maciej Krawczyk

Część zna mnie jako prezesa Krajowej Rady Fizjoterapeutów. Większość również w innych moich wcieleniach. I całe szczęście. Bo prawdziwy ja to także syn, ojciec, mąż, dziadek, wykładowca, fizjoterapeuta pracujący z pacjentami, przełożony, podwładny, autor artykułów i mam wrażenie, że oddany kumpel.

Postanowiłem otworzyć bloga, żeby pokazać kim jestem. W tym miejscu chcę pisać, to co myśli, jak żyje i pracuje Maciek z Podkowy, a nie prezes właśnie. Pojawiające się tutaj opinie, sądy i przemyślenia mają charakter prywatny. Chciałbym, żebyście mogli poznać mnie bliżej. Ktoś powie, że przed wyborami… No jasne! Kiedy będzie lepszy moment? Pandemia uniemożliwia mi spotkania i rozmowy bezpośrednie. A mam dość czytania, tego co podobno myślę czy robię.